Dzisiaj mimo koszmarnej pogody wybraliśmy się
całą rodzinką na grzyby do lasu. Wcale nie o 6 czy 7 rano, ale na spokojnie po
śniadaniu i kawce, w sumie nastawiłam się, że to będzie bardziej spacer niż
zbieranie grzybów, bo pora jednak nie „grzybowa”, ale jednak miłe zaskoczenie,
bo jednak udało nam się coś uzbierać.
Siedzę i nawlekam na nitki, część już wisi
i się suszy, maślaczki leżą i czekają na sosik.
Ludzi w lesie mimo tego, że i zimno i mokro
pełno a i grzybów masa bo ludzie wychodzili z pełnymi koszami
Cudne:-))
OdpowiedzUsuń